17.02.2005 :: 15:08
POmyłka...Zycie nie zawsze jest bajką...Tzn. Może i jest,ale nie zawsze jej końcem jest HaPPy EnD... Czasem zycie staje sie wesołe, a zarazem smutne. Popełniamy błędy ,których potem żałujemy... W moim przypadku tych błędów jest kilka, choc nie wiele ja tam bardziej kieruje sie sercem niz głową,co niestety czasem nie wychodzi mi na dobre...:P Ale... moze w tym wszystkim jest jakiś ukryty sens... Może to sprawka staruszka, tego tam na góże... Może on wybiera mi taka drogę , w której owszem, są przykrości ,smutki i zmartwienia,ale może To właśnie one mają uchronić mnie przed czymś... Mimo wszystko zawsze jednak jest dobrze z reguły nie żałuje potem tego co sie jakims cudem popsuło... Np. Moja przyjaźń z ... , zakończyła się z dnia na dzień...Nie wiem co mnie do tego popchneło...ale postanowiłam to zakończyć, miałam dośc osoby która jest fałszywa i postępuje tak jak postępowała...Patrząc na to teraz po prawie dwuch latach, widze w tym same zalety... Ostatnio spotkałam ją w gali...Podeszła do mnie, Boże....jaka ona biedna pomyslałam... Była taka naćpana że to szok... Az mi jej szkoda, tak sie dziewczyna stoczyła... Może Bóg chciał mnie uchronić przed takim losem...? Taak samo było z moją znajomością z Kubą... taka dziwna...i wszystko sie jakoś skonczyło dziwnie...zero kontaktu... Ale nie żałuje bo mogłabym cierpeić...a ja nie lubie kiedy jest mi przykro...:P Ale wczoraj było...I to bardzo... jeszcze nigdy w zyciu nie było mi tak przykro... ale czemu co mnie podkusiło...? Ehh...Ja nie wiem...ale Było miło... Ale juz nie ma nic...I dlaczego...zastanawiam się co w Tym przypadku odkryje...czy tez nie bede żałowac ,że tak sie stało...? Ja nie lubie tracić... Zwłaszcza wartosciowych ludzi... Mam wielu przyjaciół...,ale żadne z nich nie potrafi zrozumieć... nie potrafi do końca rozgraniczyć dobro od zła, nie potrafi, słuchać, jak i wypowiadac sie na jakiś temat. Nikt nie jest doskonały... Doskonałość , bowiem kazdy mierzy według siebie, ja znalazłam taki ideał wiec dlaczego go straciłam...? Tego nie jest mi tak łatwo zrozumiec...może za jakis czas...ale to bedzie bardzo smutny czas... Przepraszam... ...To najszczersze przepraszam jakie w życiu wypowiedziałam... Dziś...,a własciwie jutro jadę w góry...,miłe odizolowanie od smutnej rzeczywistości... Choć do niedawna ten wyjazd był rzeczą najbardziej istotną, to od niedawna coś się zmieniło... już nie chce nigdzie jechac.. Ale pojadę, może choć na chwile uda mi się zapomniec o tym co jest dla mnie smutne... Mam nadzieje... Ten Blog trochę mnie śmieszy...trochę bawi...Nikt z moich znajomych go nie widział... I zapewne nigdy nie zobaczy...Chociaż...Może kiedyś... W każdym razie..., sztuczny uśmiech na twarzy i w drogę...:) Nie chce robić przykrości rodzince z powodu mojego złego nastroju... Muszę być Happy...:) W końcu tak długo czekałam na ten wyjazd...:) Znów bedziemy śmigać na desce:) bedzie fajnie... Jeszcze rok temu bedąc w górach byłam z Andrzejem, bylismy razem ok dwóch lat... W maju wyjechał do stanów, i pamięć powoli zanikała, czsem dzwoni,ale dla mnie to juz tylko stary znajomy... Niestety, gdy wyjechał w moim serduchu zalągł się już mały nieznośny robaczek, przez którego dzis sie smuce...Ale ... Będzie dobrze... Staruszek pomoże mi w Tym:) W niego Tylko wierze...:*